Oto jestem znów i piszę...ehh...Już mam dość. Chciałabym być z nim, ale wiem że nie potrafiłabym mu wybaczyć tego co...ahh nie ważne. Czemu to takie trudne?? Naprawde nigdy nie chciałam tak umrzeć jak przez te ostatnie dni, do glowy mi przychodzą różne rzeczy, choć wiem że to tylko głupie myśli, miałam pomysł pisać wiersze, kiedyś to robiłam, ale pewnie i tak będą bezsensu...jak całe moje życie... po co ja zaśmiecam ten blog? Boże jak to boli ;( czemu tak boli...Może powinnam odejść nie pokazywać sie na necie...może tak zapomne? z drugiej strony jeżeli nie będę wiedziała co się dzieje będzie jeszcze gorzej...Mam totalny mętlik w głowie...z czatu mi nie pozwalają odejść, co im zależy...jedna osoba w tą czy we wtą na moje miejsce przyjdzie kto inny. Nie wiem co ze sobą zrobić, nie mam żadnego oparcia, nie mam żadnej prawdziwej kumpeli nawet...Tak mi się chce spać...jestem zmęczona tym wszystkim, całym światem, tym całym syfem który sie na nim znajduje...I znów mnie kuje serce...ciekawe od czego to jest :( ok kończe bo zaczynam bredzic. Chciałabym żeby to był tylko sen, chciałabym obudzić się i wiedzieć że to wszystko mam za sobą, że jestem bezpieczna, czuć się wspaniale, lekko...Wcześniej bałam się Końca Świata, teraz chcę aby on był jak najszybciej :(